sobota, 13 marca 2010

Windy

Ostatnio jechałem windą. W sumie ciągle jeżdżę. Jest jedna bardzo, ale to bardzo wkurwiająca rzecz w tych windach. Masa ludzi, którzy wsiadając mówią „dzień dobry”. A na cholerę mi wasz dzień, a zwłaszcza informacja, że jest dobry? Jak do autobusu wchodzicie, to też „dzieńdobrujecie”? Ale to jeszcze nic. Wychodząc mówią „dziękuję i dowidzenia”. Za co dziękujesz? Czy ja jestem windowy, który cię podwiózł? Za grosz indywidualności. Co jeszcze gorsze, traktują one windy jak twór człowieka, czy nie wiem co. Wciskają te klawisze przyciski. I nawet klawisz przycisk zamykania drzwi. Kurwa! Czy oni nie wiedzą, że biedni Zulusi i Hotentoci w pocie czoła wydobywają te windy z przepastnych przepaści... wróć. Z przepastnych szybów w Górach Smoczych tudzież Śnieżnych, choć w Śnieżnych jest tylko jedna kopalnia. Czy nie wiedzą?

Drakensberge Hysbak Inc dysponują pięcioma czynnymi kopalniami głębinowymi w Górach Smoczych. Pracują w nich wspomniani przedstawiciele rasy negroidalnej, w beznadziejnych warunkach mieszkaniowych, za ósemkę na całe życie. Po to, żebyś ty mógł wozić dupę windą z cholernym lustrem na tylnej ścianie i wkurwiać mnie swoim „dzińdobry”.

Warto czasem pomyśleć. Bo wydobyć windę nie jest tak hop siup. Przede wszystkim, windy występują w konglomeratach wapiennych, razem ze wzmacniaczami gitarowymi. Teoretycznie byłoby to dobre, bo można by zarobić dodatkowo na wzmacniaczu, niestety, ów sprzęt elektryczny, muzyczny skądinąd, po zanieczyszczeniu trójwapnianem dwuwęglożelaza (popularnie zwanym windą) jest do niczego. Chyba, że grasz True Blackened Superblackmetal Blackened Once Again. Takich ludzi jest jednak mało, więc wzmacniacze się nie sprzedawały. Nie wiadomo jak teraz, bo zaraz po wydobyciu wędrują na miesiąc do kwasu a następnie za grosze wysyłane są do Chin, gdzie służą jako nawóz do telewizorów.

Wzmacniacze, które nadają się do grania, oprócz akustycznych, wydobywane są z kolei w Urugwaju. Tak, też mnie to dziwiło, że niby jak to w Urugwaju, przecież tam nic nie ma. Kiedy jednak urugwajscy naukowcy opracowali wzór otrzymywania wody z morza po odparowaniu soli stwierdzili, że to z dupy pomysł i wzięli się za coś pożytecznego. Mianowicie w swojej części Rio de la Plata zbudowali platformę wiertniczą. Nie, żeby faktycznie było coś do wydobywania, po prostu Urugwaj potrzebował prestiżu, a platforma miała mu ów prestiż dać. Dwa miesiące później dokopali się właśnie do wzmacniaczy. I wydobywają je spod dna La Platy. Wkładają do suszarni, suszą, pakują, wysyłają do Indonezji.

Indonezja jest niezmiernie ważnym elementem w handlu wzmacniaczami. Otóż to właśnie w Indonezji przyczepiane są symbole wytwórni sprzętu muzycznego. Jeśli jednak myślicie, że nie ma różnicy między wzmacniaczami Marshalla a Rolanda, jesteście w błędzie. Marshalle są kompletowane na Sumatrze, Rolandy na Celebesie. Mesy zaś – na Jawie. Stąd wniosek zapewne jakiś wynika, ale mam go w dupie. Sami sobie dośpiewajcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz