piątek, 28 maja 2010

Luger

Co chwilę przyspieszał kroku. Blade światło księżyca odbijało się w metalowych obcasach wysokich butów. Oddychał rytmicznie, jak człowiek szkolony do biegu. Wiatr rozwiewając jego włosy i rozchylając poły skórzanego płaszcza nadawał całej postaci demoniczny wygląd.

Rozchlapując kałuże i przecinając strugi deszczu skręcił w boczną uliczkę. Podbiegł do starych drzwi i zapukał. Drzwi uchyliły się i wszedł do środka. Przesunął rękę po czole ocierając je z wody, po czym wziął pochodnię ze ściany. Poszedł w stronę piwnicy. Zszedł po schodkach i przesuwał się wzdłuż starych beczek z winem. Na drugim końcu piwnicy znajdowały się kolejne drzwi, które wyprowadziły go na główną ulicę.

Była już późna noc, nieliczni ludzie obecni na ulicy ze strachem odsuwali się od niego. Dochodząc do rynku wysunął Lugera z rękawa. Podszedł do pomnika. Włożył lufę pistoletu w usta i nacisnął spust. Odgłos wystrzału zniknął w szumie deszczu, który jeszcze długo wypłukiwał resztki mózgu z roztrzaskanej czaszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz