Magowie schodzą do ponurych kazamatów
Niejedną jeszcze ląd ten obejrzy agresję
Tonie teraz we krwi z okrutnych wojen kwiatów
Na drogach kół nie uświadczysz
Za to znajdziesz na ścianach -
Wiszą wielkie kalendarze
Wieszcząc świat na kolanach
Gdy Pierzasty Wąż powróci
W smoku z białymi skrzydłami
Do swej ziemi i swych ludzi
Z potwornemi zwierzętami;
Gdy świątynie swe nawiedzi
Błogosławiąc wierny lud
Sługów swoich wynagrodzi
I pokaże, kto jest Bóg.
Gdy Pierzasty Wąż powrócił
W smoku z białymi skrzydłami
Do swej ziemi i swych ludzi
Z potwornemi zwierzętami;
Gdy świątynie swe zbezcześcił
Gdy w pień wyciął wierny lud
Ogniem sługów swych popieścił -
Rzekł, że nie jest żaden Bóg.
Bogi nowe z sobą przyniósł
Stare zniszczył w czasie burz
Śmierć na krzyżu w górę wyniósł,
Ze świątyń zabrał złoty kurz.
Na stare piramidy wznoszą się procesje
I tłumy schodzą do ponurych kazamatów
Niejedną ląd ten zdążył zobaczyc agresję -
Tonie teraz w dywanach ułożonych z kwiatów.
Oczyszczający deszcz kamieni i ognia musi, imho, pachnieć jak świeżo ścięta trawa, albo nowa książka. Btw, naszła mnie teraz nagle taka refleksja, dlaczego nie było mi dane doświadczyć, jeszcze, w mym życiu króciutkim, rapu stylizowanego. Przecież metalowcy nie mają problemów żeby tworzyć o zamierzchłych czasach w zamierzchłym stylu i z zamierzchłym brzmieniem. Peja w przeszywanicy, z półtorakiem, rapujący tekstem stosownie stylizowanym, o tym jak to jego ziomkowie bronili grodu i jak później, w noc kupały zachlewali mordy miodem i z białogłowymi tańczyli do rana. To by się sprzedało myślę i na pewno nikt by gościa nie posądził że sprzedał się popkulturze.
OdpowiedzUsuńChyba.